W 1992 roku, w swojej rezydencji pił ją sam Frank Sinatra. Tego samego wieczoru
utwór „My Way” wykonało trio w osobach Franka Sinatry, Deana Martina oraz Julio Iglesiasa. Była to wspaniała okazja dla Emanuela Rabotti z Monte Rossa by przekazać gospodarzowi Franciacortę Cabochon no. 001. Dziś, po trzydziestu latach od tego wydarzenia wraz z Winiacz oraz Winneokolice, mieliśmy okazję spróbować tej Franciacorty no. 065, której grona zostały zebrane w 1987 roku. Wino powstało w związku z dwudziestą rocznicą powstania winiarni. Ze zleceniem etykiety zwrócono się do jednego z najbardziej cenionych złotników w Mediolanie - Gianmarii Buccellati, który zaprojektował dla rocznika 1987, trzysta etykiet w iście renesansowym stylu. Nie byłoby nic dziwnego w tym projekcie gdyby nie to, że etykiety wykonane zostały ze srebra (próba 925 zawiera 92,5% czystego srebra) i ponumerowane od numeru 001 do 300. Wykonane metodą tradycyjną, powstało z kupażu dwóch szczepów (chardonnay 70%, pinot noir 30%), które po fermentacji dojrzewało 48 miesięcy na osadzie.
Po ponad trzydziestu pięciu latach ta Fraciacorta nadal „szczęśliwie” żyła! Niestety czas nie oszczędził korka, który prawie do końca oddał musowanie wina. Nie mniej jednak, ostatnie tchnienie gazu uszło wraz z otwarciem butelki. Wino tak w swej barwie, jak i w aromatach było już dość mocno utlenione. Delikatne cytrusy przebijały się w dalekim tle. Usta natomiast były nader świeże. Wysoka kwasowość oraz dobra struktura ukazały, jak tego typu wina potrafią się starzeć. Nam umknęło gdzieś 5-10 lat, ale i tak była to wspaniała przygoda z tak zacną etykietą.
Bieżące roczniki tego lombardzkiego producenta dostępne są w Winestory
utwór „My Way” wykonało trio w osobach Franka Sinatry, Deana Martina oraz Julio Iglesiasa. Była to wspaniała okazja dla Emanuela Rabotti z Monte Rossa by przekazać gospodarzowi Franciacortę Cabochon no. 001. Dziś, po trzydziestu latach od tego wydarzenia wraz z Winiacz oraz Winneokolice, mieliśmy okazję spróbować tej Franciacorty no. 065, której grona zostały zebrane w 1987 roku. Wino powstało w związku z dwudziestą rocznicą powstania winiarni. Ze zleceniem etykiety zwrócono się do jednego z najbardziej cenionych złotników w Mediolanie - Gianmarii Buccellati, który zaprojektował dla rocznika 1987, trzysta etykiet w iście renesansowym stylu. Nie byłoby nic dziwnego w tym projekcie gdyby nie to, że etykiety wykonane zostały ze srebra (próba 925 zawiera 92,5% czystego srebra) i ponumerowane od numeru 001 do 300. Wykonane metodą tradycyjną, powstało z kupażu dwóch szczepów (chardonnay 70%, pinot noir 30%), które po fermentacji dojrzewało 48 miesięcy na osadzie.
Po ponad trzydziestu pięciu latach ta Fraciacorta nadal „szczęśliwie” żyła! Niestety czas nie oszczędził korka, który prawie do końca oddał musowanie wina. Nie mniej jednak, ostatnie tchnienie gazu uszło wraz z otwarciem butelki. Wino tak w swej barwie, jak i w aromatach było już dość mocno utlenione. Delikatne cytrusy przebijały się w dalekim tle. Usta natomiast były nader świeże. Wysoka kwasowość oraz dobra struktura ukazały, jak tego typu wina potrafią się starzeć. Nam umknęło gdzieś 5-10 lat, ale i tak była to wspaniała przygoda z tak zacną etykietą.
Bieżące roczniki tego lombardzkiego producenta dostępne są w Winestory